niedziela, 1 stycznia 2017

Uczę się miedziowania i patynowania metali

     
       Koniec starego roku (jak to zapewne zauważyliście na moim koncie Google+) poświęciłam na porządki w swoich ,,biżuteryjnych" zdjęciach. 

      Na gwiazdkę ,,sama sobie" kupiłam  prezent - odczynniki chemiczne do miedziowania, patynowania i  postarzania metali. 

     Z pierwszym dniem nowego roku zabrałam się za zabawę. Moim metalowym surowcem jak zwykle są puszki aluminiowe po piwie. Jestem wierna idei recyclingu. 

    Najtrudniejszą sprawą jest usunięcie z puszki powłoki ochronnej. Puszki wypaliłam w piecu na drewno, a następnie poprzecierałam papierem ściernym. Samo miedziowanie i patynowanie to już ,,pikuś". Tylko ten amoniak  paskudnie śmierdzi! Oj to chyba nie jest zabawa na zimę! Trzeba było wietrzyć cały dom. Mnie do ozdób przydadzą się denka puszek. Są nieco wypukłe więc wyglądają interesująco. Przypominają mi trochę Księżyc lub obce planety.



    
     Niestety ,,gdzieś tam w Internecie" przeczytałam porady jakiegoś ,,speca od patynowania". Radził pokryć patynę lakierem aby się utrwaliła. Niestety go posłuchałam! Patyna prawie przestała być widoczna. Znowu dominuje miedź. A i to świecenie się metalu wcale mi się nie podoba!
Wszystko do wyrzucenia! A jak będzie znowu wolny czas to powtórzę całą zabawę od zbierania puszek przez ,,smrodzenie " amoniakiem do ...

    Pasjonatom  wszelkiego ,,dłubania" i eksperymentowania życzę szczęśliwego nowego roku!


       A to jest denko po piwie pokryte miedzią i patynowane,
  po tym ,,nieszczęsnym" polakierowaniu. Nieporozumienie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz